Przez całą noc, próbując zasnąć wymyślamy w głowie słowotok jakim przywitamy pana, który sprzedał nam uszkodzony sprzęt. Jak to go zwymyślamy od najgorszych i jaki to jest on niekompetentny sprzedając nam bubel.
Po bardzo krótkiej nocy następuje ten właśnie dzień, w którym pomścimy swoją wczorajszą mękę z zepsutym aparatem. Niecierpliwie wyczekujemy godziny, kiedy to sklep otworzy swoje podwoje i wykonamy tam swój „Enter the dragon” i zmieszamy gościa za to co nam uczynił. Wreszcie jest, nadszedł czas apokalipsy dla pana sprzedawcy. Wparowujemy do sklepu (jesteśmy oczywiście pierwszym klientem) i z miną krwawego mściciela wypatrujemy tego, który nas wczoraj doprowadził do ostateczności. Podchodząc do lady już z daleka wygłaszamy (wcześniej rzucając przez zęby krótkie „Dzień dobry”) formułkę o tym jak to wczoraj dokonaliśmy ,za nie małą sumę zakupu aparatu, który zwyczajnie jest popsuty.
Celnym trafieniem w ladę rzucamy pudełkiem, paragonem, i wszelkimi dowodami na to, że to tu, ten złom nabyliśmy. Pan za ladą ze stoickim spokojem i uśmiechem wyuczonym na wykładach z techniki sprzedaży przyjmuje nasze zgłoszenie. Z delikatnością w głosie powolnie i niemal czule pyta nas co takiego aparacikowi dolega nie tracąc przy tym zupełnie grymasu na twarzy, do złudzenia przypominającego uśmiech. Po drugiej stronie lady my, niczym John Rambo, miotając się i pokrzykując na nieświadomego niczego sprzedawce wypluwamy z siebie pretensje . Jak to wydalimy tyle kasy, na podobno najlepszą markę, że to skandal, bo nikt nam nie raczył sprawdzić czy to nie bubel itp. itd. Pan zza lady nawet nie próbując nas uspokoić, delikatnie wyjmuje aparat z pudełka, włącza i ogląda. Żeby nie być gołosłownym w swoim wykrzykiwaniu natychmiast, jak tylko aparat znalazł się w rękach sprzedawcy, informujemy go o usterce nakazując mu obejrzenie jak wygląda zdjęcie zrobione wczoraj. Chłopak ogląda je z zaciekawieniem, kiwając głową w milczeniu,cały czas przy tym się uśmiechając. Jako, że podejmując pracę w takim sklepie,został gruntownie wyszkolony w dziedzinie obsługi urządzeń,od pralki poprzez odkurzacze, telewizory, czy okapy kuchenne, aż po komputery czy właśnie aparaty fotograficzne wszelkiej maści.
Przykłada nasz aparat do oka, coś tam pokręcił, poprzestawiał, nacisnął spust migawki.
Króciutkie ”bip bip” i potem ”klaps”. Kilkakrotnie powtórzył czynność, obejrzał .powtórzył, obejrzał i jeszcze szerzej się uśmiechając zwraca się do nas tymi słowy:”Pański aparat jest jak najbardziej sprawny. Oto zdjęcia które właśnie wykonałem. My z niedowierzaniem i już bardziej zdziwioną niż wściekłą miną, zadajemy oczami pytanie „Jak to możliwe?”
Po chwili milczenia i wzajemnych spojrzeń, (przy czym nasza twarz, wcześniej gniewna i mściwa, teraz wygląda niczym kot ze znanej bajki o „Shreku”) następuje całkowity zwrot wymyślonej przez nas, w bezsenną noc akcji. Oczami błagamy gościa zza lady aby nam to wszystko wytłumaczył. Na całe szczęście wesoły sprzedawca szybko odgaduje nasze intencje i próbuje pośpieszyć nam z pomocą organizując nam naprędce ultra szybki kurs obsługi aparatu. W dużym skrócie próbuje nam wytłumaczyć po co producent umieścił na aparacie te wszystkie guziczki i co oznaczają świecące literki i cyferki. Na koniec jednak radzi nam abyśmy wybrali się do jakiegoś „zakładu fotograficznego” i tam zapewne nam bardziej fachowo pomogą. Ewentualnie jeśli mamy wśród znajomych fotografa, najlepiej będzie jeśli to on nam pomoże, bo fotografowanie takim aparatem to nie jest taka prosta sprawa.
Zaopatrzeni, w konieczną do dalszych działań wiedzę pakujemy się powoli, uśmiechem okazując swoją wdzięczność. W myślach jedynie, zupełnie tego nie okazując analizujemy nasze bądź co bądź głupie zachowanie. Skrzętnie skrywając wstyd za samych siebie pośpiesznie wychodząc ze sklepu rzucamy króciutkie „Dziękuje.” i „Do widzenia.”
Obiecujemy sobie ze odwiedzimy jakiegoś fotografa celem dalszego kształcenia się, no i że tym razem solidnie poczytamy książeczkę, którą dostaliśmy w komplecie.
…cdn.
© Mirek Brzozowski https://www.facebook.com/MirekBrzozowskiPhotography http://mirekbrzozowski.pl Kupujemy aparat część 1
Najnowsze komentarze